Dawno mnie tu nie było!
Po małej nieobecności, nadrabiam zaległości w pisaniu historii z wesel moich cudownych par :)
Dziś na "tapetę" idą Ania i Grzegorz, których plener poślubny mogliście zobaczyć już na tej stronie.
Jestem dumny z tego, że mogłem być częścią ich dnia. Dnia pełnego niepowtarzalnych emocji i wzruszeń. Wszystko dopięte na ostatni guzik, dopracowane i przemyślane. Brawo za tak dobrą organizację!
Nie zabrakło też chwil spontanicznych i niezaplanowanych sytuacji, szczególnie utkwiło mi w pamięci, gdy Grzegorz po ceremonii wyniósł na ramieniu Anie z kościoła. Po prostu mistrz! :)
Wrześniowe śluby charakteryzują się tym, że nie jest już tak ciepło i szybciej robi się ciemno, natomiast nie brakło ognia na parkiecie w kameralnej, pięknej, góralskiej karczmie.
Po oczepinach specjalnie opóźniałem moje wyjście z wesela aż zrobiła się z tego 2:00 w nocy, ale było warto, ponieważ ...
Zresztą zobaczcie sami na ostatnie zdjęcie ...
Pozdrowienia i wszystkiego dobrego na ten nowy rok!